Wakacje kamperem: Włochy i Słowenia cz.1

Z wakacjami u nas jest tak: planujemy nasz cel, ale nigdy nie tworzymy listy miejsc, harmonogramu. Do tej pory, gdy nie było z nami Bąbla, bookowaliśmy pierwszy nocleg, pakowaliśmy plecaki i … fru!  Tym razem było ciut inaczej, ale tylko CIUT!

vanlife_kamper_5

jak zaplanowaliśmy podróż kamperem …

Trochę podobnie, jak te bez kampera. U nas zawsze wygląda to bardzo podobnie, bo odpowiadamy sobie na poniższe pytania:

  1. Gdzie / Jak daleko chcielibyśmy pojechać? 
  2. Co chcielibyśmy tam koniecznie zobaczyć / poznać?
  3.  Gdzie znajdziemy czas na wypoczynek?

Odpowiedzi były tym razem zależne od naszego trzeciego domownika: Bąbla, który ma 15 miesięcy, nie chodzi samodzielnie i jako małe dziecko ma swoje wymagania. Z drugiej strony zawsze chcieliśmy spróbować wakacji na kółkach. Czemu nie teraz? Kamper. Padło na Słowenię i Północne Włochy ( dokładnie region Wenecji ). To nie aż tak daleko. To szansa na ciekawe miejsca po drodze. Chcieliśmy „być w drodze” a nie dojechać do celu i wypoczywać. 

TIP

planując podróż kamperem pamiętaj: to domek na kółkach, możesz zatrzymać się po drodze, odpocząć czy poznać bliżej miejsce, które Ciebie czymś urzekło

Wyznaczyliśmy sobie cel, spakowaliśmy spory bagażnik i … ruszyliśmy. 

Ruszyliśmy! Na wstępie: Czechy.

Zaplanowaliśmy wyjazd na noc. Tak aby Bąbel nieco przespał dłuższy kawałek podróży. Oczywiście pod ręką miałam jakieś małe przekąski czy też drobne zabawki, o których wspomnę w poście o pakowaniu. Wyjechaliśmy z Warszawy o 23:30. Pierwszy postój zaplanowaliśmy na granicy Polsko – Czeskiej w Mszanej. Przez cały wyjazd korzystaliśmy z aplikacji Park4night, za pomocą której można z łatwością znaleźć miejsca na postój i nocleg. Aplikacja podpowiada nie tylko kempingi, ale także parkingi dla kamperów, co nas najbardziej interesowało. Nie jechaliśmy na kilka dni w jedno miejsce. Codziennie nocowaliśmy gdzie indziej. Pierwszy przystanek w Mszanej był zlokalizowany przy remizie strażackiej. To duży parking z wiatą, gdzie można było zjeść śniadanie.  Obok piekarnia, więc cóż chcieć więcej? Ach.. toalety były kawałek dalej, przy kościele. Idąc w tą stronę można trafić do bardzo przyjemnego parku rekreacyjnego, gdzie miejsce do zabawy znajdzie i duży i mały. Nasz Bąbel był zachwycony dużą ilością zjeżdżalni. Dlatego po śniadaniu tam spędziliśmy chwilę i w południe wyruszyliśmy zdobywać kolejny kraj, czyli Czechy.

Nasze przystanki były mniej więcej przewidziane po 300-400km. Kolejnym miejscem był czeski Mikulov, a dokładnie miejscowość przed Pasohlávky, z jeziorem nad rzeką Dejna. To był moment, kiedy po raz pierwszy wyciągnęliśmy rowery. Pojechaliśmy na wycieczkę wokół jeziora. Po drodze podziwialiśmy lokalne winnice, w tym jedną z najstarszych w Czechach. Droga wokół jeziora była bardzo przyjemna, ponieważ cały czas jechaliśmy ścieżką rowerową lub polną szeroką ścieżką. Następnego dnia, nad ranem ruszyliśmy do Słowenii.

Maribor, jedna z bocznych uliczek.
Maribor, jedna z bocznych uliczek.
Maribor, rynek główny
Maribor, rynek główny

TIP

pamiętaj, dzień ma tylko 24 godziny, dlatego planuj podróż rozsądnie. Tak, aby każdy dzień był wypoczynkiem (70%) i podróżą (max.30%). My dziennie robiliśmy maksymalnie 300km.

Witaj nieznana nam kraino jezior: SŁOWENIA

Słowenia przywitała nas nieco chłodniejszą aurą pogodową, a to dlatego, że zawitaliśmy w góry … Cudownie było odpocząć od naszych upałów! Pierwszym przystankiem w Słowenii był słynący z winnic Maribor. Przyjemne studenckie miasto, położone nad rzeką. Spacerowaliśmy popołudniu wzdłuż rzeki, idąc w kierunku miasta. Tamtejsza architektura przypominała mi nieco polską architekturę z lat 70-tych. Czyli betonowe konstrukcje przypominające rzeźby. Stare miasto to nieduży obszar pełny małych uliczek i małych knajpek, gdzie można skosztować lokalnego wina. Bąbel był zachwycony fontanną tryskającą z posadzki, widział taką pierwszy raz i obserwował skaczącą wodę. W Mariborze znaleźliśmy spokojne, darmowe miejsce nad rzeką, gdzie przenocowaliśmy.

Następnego dnia ruszyliśmy w kierunku krainy jezior. Na pierwszy przystanek zaplanowaliśmy okolice jeziora Bled. Miejsce to, głównie jest kojarzone z przewodników z kościołem na wyspie. Jest to naprawdę piękny widok, szczególnie gdy słońce czaruje taflę jeziora w różne odcienie turkusu. Zaparkowaliśmy w centrum miasta. Na parkingu dla Kamperów, z dostępem do wody i zrzutu „szarej wody” oraz prądu. Stamtąd pojechaliśmy na rowerach wokół jeziora Bled. Przystanek zrobiliśmy w połowie drogi. Rozbiliśmy piknik i wykąpaliśmy się w jeziorze. Wzdłuż linii brzegowej jeziora są spokojne miejsca do zejścia do wody, jednak my szukaliśmy takiego, który pomoże Bąblowi samodzielnie korzystać z wody. Dlatego znaleźliśmy małą kamienistą plażę. Gdzie mogliśmy nad brzegiem usiąść z Bąblem i popluskać się w centymetrowej tafli wody. 

Jezioro Bled, widok z plaży na wyspę z kościołem
Jezioro Bled, widok z plaży na wyspę z kościołem

Witaj nieznana nam kraino jezior: SŁOWENIA

Wieczorem, po powrocie do naszego domku na kółkach, zrobiliśmy późny obiad, chwilę odpoczęliśmy i pojechaliśmy zobaczyć, jak jezioro Bled wygląda o zachodzie słońca. Zabraliśmy wózek dla Bąbla i spacerowaliśmy.  Jest to nieduża miejscowość, ale jezioro, góry i widoki z różnych miejsc, robią olbrzymie wrażenie na nie jednym turyście. 

TIP

zbuduj schemat każdego dnia i punkty, które będziesz powtarzać, jednak w różnych miejscach.

My robiliśmy tak: 

śniadanie > podróż > czas na kąpiel / wycieczkę > piknik > obiad > rowerowa wycieczka na lody > sen 

plaża nad jeziorem Bohinj
plaża nad jeziorem Bohinj
nasze małe i duże przygody
nasze małe i duże przygody
Jezioro Bled, magiczna turkusowa rzeka wpadająca do jeziora
Jezioro Bled, magiczna turkusowa rzeka wpadająca do jeziora
Jezioro Bled, przystanek na ścieżce dydaktycznej. Czy widzisz jaką lekcję życiową podsuwa tajemniczy chłopczyk?
Jezioro Bled, przystanek na ścieżce dydaktycznej. Czy widzisz jaką lekcję życiową podsuwa tajemniczy chłopczyk?

Do „domku na kółkach” wracaliśmy około godziny 21:00. Tak mniej więcej, planowaliśmy dzień, aby Bąbel szedł spać około 21:30 (tak, to jego wcześniejsza pora). Jak spaliśmy? mieliśmy bardzo wygodne łóżko, bo o wymiarach 180x200cm! A jeśli tego byłoby mało, można było rozłożyć dodatkowe spanie tuż nad kokpitem kierowcy. Jednak, nigdy nam tego nie było trzeba. 

Z jeziora Bled droga pokierowała nas nad kolejne turkusowe jezioro, znane przez wszystkich marzycieli i zakochanych w scenerii filmu Opowieści z Narnii – jezioro Bohinjsko.  Zakochaliśmy się w tej krainie. Tu spaliśmy na kempingu. Na terenie Parków narodowych w Słowenii można tylko spać w takich miejscach. Koszt jednej doby to 36EUR. Mieliśmy dostęp do łazienek, toalety, prądu, wody. Ale także rzut beretem na plażę z cudownym widokiem na olbrzymią górę! To niesamowity widok. Góry były tu tak blisko nad taflą wody. Popołudniu wybraliśmy się na wycieczkę rowerową i na lody do pobliskiego miasteczka Ribcev Laz. Ścieżka rowerowa prowadzi wzdłuż głównej drogi, jednak jest na lekkim podwyższeniu, dzięki temu nie ma się zbyt dużej styczności z ruchem obok. Po drodze można zrobić małe przystanki przy pobliskich zabytkach i perełkach architektonicznych. Musicie pamiętać, że jeśli macie ochotę okrążyć jezioro, to nie można tego zrobić na rowerze. Cała ścieżka wokół jeziora jest dostępna tylko dla ruchu pieszego. Warto nią podejść, ponieważ jest to magiczna droga, na której spotkacie różne bajkowe postacie, które nie tylko dadzą Wam życiową radę, ale także zaproszą do niezwykle zaplanowanych miejsc wypoczynku. Tuż przed snem razem z Bąblem pojechaliśmy do jednego takiego miejsca, był to smoczy plac zabaw. Nie muszę wspominać, jaka spotkała go radość. Zmęczony wrócił do „domku na kółkach” i zasnął …

Następnego dnia ruszyliśmy już w stronę morza, czyli ubogiego kawałka linii brzegowej Słowenii.

Jezioro Bohinj, zakończenie pieszej ścieżki wokół jeziora
Jezioro Bohinj, zakończenie pieszej ścieżki wokół jeziora
Jezioro Bohinj, jeden z przystanków na ścieżce wokół jeziora ( jeden z dwóch dostępny dla rowerów)
Jezioro Bohinj, jeden z przystanków na ścieżce wokół jeziora ( jeden z dwóch dostępny dla rowerów)

c.d.n.

Jeśli chcielibyście poznać naszą listę przystanków z opisanym zapleczem, napisz do mnie wiadomość. Udostępnię ją z map google. 

gora_rys

JAK PRZYGOTOWAĆ SIĘ DO PODRÓŻY KAMPEREM?

Zebrałam kilka pomocnych rad odnośnie planowania podróży kamperem. Mam nadzieję, że nie jednego z Was zainspirują do podróżowania w taki sposób.

  1. Określ dokładnie czas, jaki masz na planowaną podróż.
  2. Jadąc kamperem, najlepiej ukształtuj swoją podróż w pętelkę
  3. Zaplanuj miejsce docelowe, czyli punkt, gdzie „pętelka” będzie zawracać.
  4. Planuj przystanki mniej więcej co 300-400km w taki sposób przemieszczasz się, ale też poznajesz miejsca, bo masz na to czas.
  5. Zaplanuj aktywności, jakie możesz wykonywać na przystankach. Może rower? Sup? Hulajnoga? Drobne środki transportu zmieszczą się do kampera i ułatwią poznawanie odwiedzanych miejsc.
kubek, z którym podróżowaliśmy
kube nr 2, który z nami podróżował