
co w trawie piszczy?
- "od kuchni"
- dzieci
- krok po kroku
- nasze podróże
- olala_weekend_dziecko
- poradnik
- prezentownik
- przepis
- targi dizajnu
- tipy
Prosta tarta z wiśniami pod kruszonką
Doskonale juz zdążyliście nas poznać: jesteśmy łasuchami słodyczowymi, ale takimi domowymi. Ja uwielbiam piec, a Pan Stolarz mówi, że podobno: „zawsze mu to smakuje”. Gdy przychodzi lato zawsze panują wtedy na naszym stole ciasta z owocami. Dziś jedno z tych, które wykonasz szybko i nie brudząc wielu naczyń.

Tarta wiśniowa z kruchą i słodką posypką. To bardzo prosty w wykonaniu deser. Nic wielkiego, bo potrzebujesz takich składników, które zazwyczaj są w każdym domu. Wiśnie można zastąpić innym owocem: morelami, jabłkami, gruszkami … czym sobie życzysz.
Bardzo lubimy takie szybkie rozwiązania, które nie tylko można upiec gdy chce się coś słodkiego, tylko także wtedy gdy mają do nas wpaść niespodziewani goście.
Ostatnio, gdy tarta pojawiła się u nas w domu, to nie zabawiła zbyt długo. Jeszcze gdy była ciepła, Pan Stolarz pytał: „czy możemy już zacząć?”. To jedno z tych ciast, które uwielbiam jeść jeszcze ciepłe. Ciekawa jestem czy Wam też się tak spodoba.

SKŁADNIKI
kruche ciasto:
200 g mąki
100 g masła
1 żółtko
50 g cukru
szczypta soli
kruszonka
40 g masła
3 łyżki cukru
2 łyzki mąki
nadzienie
dwie garście wiśni
1 łyżka cukru brązowego
(składniki dopasowane do formy do tarty O.LALAdesigns)
DO DZIEŁA!
- Wrzuć do miski wszystkie składniki na kruche ciasto i ugnieć je na gładką kulkę. Włóż ciasto do lodówki na 30 minut.
- Włącz piekarnik i ustaw temperaturę 180C ( opcja: góra – dół )
- Po 30 minutach wyjmij ciasto z lodówki i zetrzyj 3/4 kulki na grubych oczkach tarki, bezpośrednio do formy. Uformuj spód tarty, delikatnie naciskając.
- Piecz 30 minut, aż ciasto się zarumieni. W tym czasie na małym ogniu rozpuść masło (40g).
- Do małej miseczki wsyp: cukier i mąkę. Zalej składniki roztopionym masłem. Jeśli masa będzie za rzadka dodawaj na zmianę cukier i mąkę. Włóż masę do lodówki, aż zastygnie.
- Rozgrzej patelnię i podsmażaj na niej wydrylowane wiśnie. Podsmażaj 10 minut.
- Na upieczony spód tarty wyłóż wiśnie. Wyjmij z lodówki masę na kruszonkę i pokrój ją nożem. Posyp nią wiśnie. Zetrzyj pozostałą część kruchego ciasta. Zapiekaj wiśnie 20 minut w piekarniku.
Smacznego!
Wakacje kamperem: Włochy i Słowenia cz.1
Z wakacjami u nas jest tak: planujemy nasz cel, ale nigdy nie tworzymy listy miejsc, harmonogramu. Do tej pory, gdy nie było z nami Bąbla, bookowaliśmy pierwszy nocleg, pakowaliśmy plecaki i … fru! Tym razem było ciut inaczej, ale tylko CIUT!

jak zaplanowaliśmy podróż kamperem …
Trochę podobnie, jak te bez kampera. U nas zawsze wygląda to bardzo podobnie, bo odpowiadamy sobie na poniższe pytania:
- Gdzie / Jak daleko chcielibyśmy pojechać?
- Co chcielibyśmy tam koniecznie zobaczyć / poznać?
- Gdzie znajdziemy czas na wypoczynek?
Odpowiedzi były tym razem zależne od naszego trzeciego domownika: Bąbla, który ma 15 miesięcy, nie chodzi samodzielnie i jako małe dziecko ma swoje wymagania. Z drugiej strony zawsze chcieliśmy spróbować wakacji na kółkach. Czemu nie teraz? Kamper. Padło na Słowenię i Północne Włochy ( dokładnie region Wenecji ). To nie aż tak daleko. To szansa na ciekawe miejsca po drodze. Chcieliśmy „być w drodze” a nie dojechać do celu i wypoczywać.
TIP
planując podróż kamperem pamiętaj: to domek na kółkach, możesz zatrzymać się po drodze, odpocząć czy poznać bliżej miejsce, które Ciebie czymś urzekło.
Wyznaczyliśmy sobie cel, spakowaliśmy spory bagażnik i … ruszyliśmy.
Ruszyliśmy! Na wstępie: Czechy.
Zaplanowaliśmy wyjazd na noc. Tak aby Bąbel nieco przespał dłuższy kawałek podróży. Oczywiście pod ręką miałam jakieś małe przekąski czy też drobne zabawki, o których wspomnę w poście o pakowaniu. Wyjechaliśmy z Warszawy o 23:30. Pierwszy postój zaplanowaliśmy na granicy Polsko – Czeskiej w Mszanej. Przez cały wyjazd korzystaliśmy z aplikacji Park4night, za pomocą której można z łatwością znaleźć miejsca na postój i nocleg. Aplikacja podpowiada nie tylko kempingi, ale także parkingi dla kamperów, co nas najbardziej interesowało. Nie jechaliśmy na kilka dni w jedno miejsce. Codziennie nocowaliśmy gdzie indziej. Pierwszy przystanek w Mszanej był zlokalizowany przy remizie strażackiej. To duży parking z wiatą, gdzie można było zjeść śniadanie. Obok piekarnia, więc cóż chcieć więcej? Ach.. toalety były kawałek dalej, przy kościele. Idąc w tą stronę można trafić do bardzo przyjemnego parku rekreacyjnego, gdzie miejsce do zabawy znajdzie i duży i mały. Nasz Bąbel był zachwycony dużą ilością zjeżdżalni. Dlatego po śniadaniu tam spędziliśmy chwilę i w południe wyruszyliśmy zdobywać kolejny kraj, czyli Czechy.
Nasze przystanki były mniej więcej przewidziane po 300-400km. Kolejnym miejscem był czeski Mikulov, a dokładnie miejscowość przed Pasohlávky, z jeziorem nad rzeką Dejna. To był moment, kiedy po raz pierwszy wyciągnęliśmy rowery. Pojechaliśmy na wycieczkę wokół jeziora. Po drodze podziwialiśmy lokalne winnice, w tym jedną z najstarszych w Czechach. Droga wokół jeziora była bardzo przyjemna, ponieważ cały czas jechaliśmy ścieżką rowerową lub polną szeroką ścieżką. Następnego dnia, nad ranem ruszyliśmy do Słowenii.


TIP
pamiętaj, dzień ma tylko 24 godziny, dlatego planuj podróż rozsądnie. Tak, aby każdy dzień był wypoczynkiem (70%) i podróżą (max.30%). My dziennie robiliśmy maksymalnie 300km.
Witaj nieznana nam kraino jezior: SŁOWENIA
Słowenia przywitała nas nieco chłodniejszą aurą pogodową, a to dlatego, że zawitaliśmy w góry … Cudownie było odpocząć od naszych upałów! Pierwszym przystankiem w Słowenii był słynący z winnic Maribor. Przyjemne studenckie miasto, położone nad rzeką. Spacerowaliśmy popołudniu wzdłuż rzeki, idąc w kierunku miasta. Tamtejsza architektura przypominała mi nieco polską architekturę z lat 70-tych. Czyli betonowe konstrukcje przypominające rzeźby. Stare miasto to nieduży obszar pełny małych uliczek i małych knajpek, gdzie można skosztować lokalnego wina. Bąbel był zachwycony fontanną tryskającą z posadzki, widział taką pierwszy raz i obserwował skaczącą wodę. W Mariborze znaleźliśmy spokojne, darmowe miejsce nad rzeką, gdzie przenocowaliśmy.
Następnego dnia ruszyliśmy w kierunku krainy jezior. Na pierwszy przystanek zaplanowaliśmy okolice jeziora Bled. Miejsce to, głównie jest kojarzone z przewodników z kościołem na wyspie. Jest to naprawdę piękny widok, szczególnie gdy słońce czaruje taflę jeziora w różne odcienie turkusu. Zaparkowaliśmy w centrum miasta. Na parkingu dla Kamperów, z dostępem do wody i zrzutu „szarej wody” oraz prądu. Stamtąd pojechaliśmy na rowerach wokół jeziora Bled. Przystanek zrobiliśmy w połowie drogi. Rozbiliśmy piknik i wykąpaliśmy się w jeziorze. Wzdłuż linii brzegowej jeziora są spokojne miejsca do zejścia do wody, jednak my szukaliśmy takiego, który pomoże Bąblowi samodzielnie korzystać z wody. Dlatego znaleźliśmy małą kamienistą plażę. Gdzie mogliśmy nad brzegiem usiąść z Bąblem i popluskać się w centymetrowej tafli wody.

Witaj nieznana nam kraino jezior: SŁOWENIA
Wieczorem, po powrocie do naszego domku na kółkach, zrobiliśmy późny obiad, chwilę odpoczęliśmy i pojechaliśmy zobaczyć, jak jezioro Bled wygląda o zachodzie słońca. Zabraliśmy wózek dla Bąbla i spacerowaliśmy. Jest to nieduża miejscowość, ale jezioro, góry i widoki z różnych miejsc, robią olbrzymie wrażenie na nie jednym turyście.
TIP
zbuduj schemat każdego dnia i punkty, które będziesz powtarzać, jednak w różnych miejscach.
My robiliśmy tak:
śniadanie > podróż > czas na kąpiel / wycieczkę > piknik > obiad > rowerowa wycieczka na lody > sen




Do „domku na kółkach” wracaliśmy około godziny 21:00. Tak mniej więcej, planowaliśmy dzień, aby Bąbel szedł spać około 21:30 (tak, to jego wcześniejsza pora). Jak spaliśmy? mieliśmy bardzo wygodne łóżko, bo o wymiarach 180x200cm! A jeśli tego byłoby mało, można było rozłożyć dodatkowe spanie tuż nad kokpitem kierowcy. Jednak, nigdy nam tego nie było trzeba.
Z jeziora Bled droga pokierowała nas nad kolejne turkusowe jezioro, znane przez wszystkich marzycieli i zakochanych w scenerii filmu Opowieści z Narnii – jezioro Bohinjsko. Zakochaliśmy się w tej krainie. Tu spaliśmy na kempingu. Na terenie Parków narodowych w Słowenii można tylko spać w takich miejscach. Koszt jednej doby to 36EUR. Mieliśmy dostęp do łazienek, toalety, prądu, wody. Ale także rzut beretem na plażę z cudownym widokiem na olbrzymią górę! To niesamowity widok. Góry były tu tak blisko nad taflą wody. Popołudniu wybraliśmy się na wycieczkę rowerową i na lody do pobliskiego miasteczka Ribcev Laz. Ścieżka rowerowa prowadzi wzdłuż głównej drogi, jednak jest na lekkim podwyższeniu, dzięki temu nie ma się zbyt dużej styczności z ruchem obok. Po drodze można zrobić małe przystanki przy pobliskich zabytkach i perełkach architektonicznych. Musicie pamiętać, że jeśli macie ochotę okrążyć jezioro, to nie można tego zrobić na rowerze. Cała ścieżka wokół jeziora jest dostępna tylko dla ruchu pieszego. Warto nią podejść, ponieważ jest to magiczna droga, na której spotkacie różne bajkowe postacie, które nie tylko dadzą Wam życiową radę, ale także zaproszą do niezwykle zaplanowanych miejsc wypoczynku. Tuż przed snem razem z Bąblem pojechaliśmy do jednego takiego miejsca, był to smoczy plac zabaw. Nie muszę wspominać, jaka spotkała go radość. Zmęczony wrócił do „domku na kółkach” i zasnął …
Następnego dnia ruszyliśmy już w stronę morza, czyli ubogiego kawałka linii brzegowej Słowenii.


c.d.n.
Jeśli chcielibyście poznać naszą listę przystanków z opisanym zapleczem, napisz do mnie wiadomość. Udostępnię ją z map google.

JAK PRZYGOTOWAĆ SIĘ DO PODRÓŻY KAMPEREM?
Zebrałam kilka pomocnych rad odnośnie planowania podróży kamperem. Mam nadzieję, że nie jednego z Was zainspirują do podróżowania w taki sposób.
- Określ dokładnie czas, jaki masz na planowaną podróż.
- Jadąc kamperem, najlepiej ukształtuj swoją podróż w pętelkę.
- Zaplanuj miejsce docelowe, czyli punkt, gdzie „pętelka” będzie zawracać.
- Planuj przystanki mniej więcej co 300-400km w taki sposób przemieszczasz się, ale też poznajesz miejsca, bo masz na to czas.
- Zaplanuj aktywności, jakie możesz wykonywać na przystankach. Może rower? Sup? Hulajnoga? Drobne środki transportu zmieszczą się do kampera i ułatwią poznawanie odwiedzanych miejsc.
Jak upiec pyszne brownie?
U nas w domu panuje pewna zasada: nie wyobrażam sobie dnia bez domowego ciasta. Dlatego raz na 2 lub3 dni piekę jakieś ciasto. Nie wiem jak Wy, ale dla mnie odmierzanie, miksowanie, a następnie pieczenie, to bardzo relaksujący czas! Dziś chcę Was zaprosić do naszego ulubionego brownie, które wykona każdy!

To brownie można wykonać nawet jedząc śniadanie. Już Wam tłumaczę dlaczego. Czy zdarza Wam się robić kilka rzeczy na raz? Np. gotować obiad i surfować po internecie? Pewnie 90% odpowiedziała: TAK! To i z tym przepisem nie będziecie mieć problemu.
Ten przepis wykona każdy! A już na pewno, gdy upieczesz go pierwszy raz, to będziesz chcieć kolejny i co najlepsze, Twoi domownicy także! Jest jeszcze jeden plus tego przepisu. To podstawowy przepis na „czyste” brownie. Możesz do ciasta dodać orzechy lub maliny, aby uzyskać dodatkowy smak. Ja uwielbiam tą podstawową wersję, bo kocham smak gorzkiej czekolady!
Brownie wykonasz częściowo jedząc śniadanie lub pijąc kawę. Jest to bardzo prosty i szybki przepis. Nie wierzysz? Ja piekę brownie pomiędzy śniadaniem Bąbla a naszym. Gdy ugotuję Bąblowi kaszkę, myję od razu garnek, wlewam do niego wodę z cukrem i zagotowuję. W tym czasie przygotowuję mi i Panu Stolarzowi śniadanie. Tuz przed zjedzeniem, wrzucam do garnka czekoladę i masło. Po śniadaniu masa czekoladowa jest gotowa i zaczynam miksować pozostałe składniki : ) No to …

SKŁADNIKI
50 ml wody
60g cukru
100g masła
1,5 tabliczki czekolady
40g mąki
2 jajka
1 łyżka cukru pudru
(składniki dopasowane do formy do tarty O.LALAdesigns)
DO DZIEŁA!
- Wodę i cukier zagotuj na małym ogniu.
- Gdy woda z cukrem będą bulgotać, dodaj masło i czekoladę. Nie mieszaj. Odstaw garnek z ognia. Po 5 minutach wymieszaj wszystkie składniki na jednolitą czekoladową masę.
- Włącz piekarnik. Nagrzej go do 180C (termoobieg).
- W czasie, gdy czekoladowa masa będzie stygnąć, białka z łyżką cukru pudru, ubij na sztywną pianę. Następnie dodaj żółtka. Gdy składniki połączą się w puchatą masę, dodaj mąkę i lekko wymieszaj do połączenia.
- Dodaj masę czekoladową, nadal miksując.
- Wylej ciasto na formę do tarty, włóż do piekarnika i piecz 20minut.
- Po 20 minutach wyjmij ciasto i od razu posyp kakaem. Kakao rozpuści się na ciepłej powierzchni.
Smacznego!
„przygarnij niedoskonały kubek”, czyli: porozmawiajmy o błędach
„Człowiek uczy się na błędach …” to powiedzenie słyszę od lat, a szczególnie gdy rozpoczęłam taki etap swojego życia, gdy wyszłam z domu i stałam się samodzielna. Od tamtej pory wszystkie podejmowane decyzje, choć były wcześniej mocno przemyślane, nieraz okazywały się błędem… ale przytoczę jeszcze jedno powiedzenie:
Kto się boi dokonać błędu, ten nigdy nie będzie tworzyć historii (Andre Malraux)
Zgodzicie się?

Za błędami, które popełniamy idzie także, co innego ODWAGA i … WSPOMNIENIA, czyli coś, co zawiera się w powyższej myśli. Dlatego mimo, że popełniam błędy, przyznaję się do nich i cieszę się, że mam szczęście wyciągać z nich naukę.
Gdy po raz pierwszy usiadłam do narysowania domku, nigdy nie przypuszczałam, że ten krok zaprowadzi mnie do powstania kubka, a co dopiero do widoku pięknych obrazków mojego kubka w zaciszu Waszych domów! To dla mnie olbrzymia lekcja, którą staram się spełniać w miarę moich możliwości. Wszystkiego uczę się, nie mam wystarczającej wiedzy odnośnie materiałów, kształtów, zachowania podczas poddawania ich różnej temperaturze … . Jednak cieszę się, że ta niewiedza nie blokuje mnie przed spełnianiem marzeń moich i jak się też okazuje Waszych.
Stąd powstały pierwsze kubki, o których wspominała nie jedna osoba komentując mój projekt „100 domków w 100 dni”. Obecnie powstaje kolejny produkt, który będzie gościć moje domki, ale o tym napiszę osobną historię, bo też dała mi sporo lekcji …

Dziś tym krótkim wpisem, chciałabym Was zaprosić do nowej strefy naszego sklepiku, właśnie takiej, która powstała na moich błędach (a dokładnie niewiedzy), do których się przyznaję. Zapraszam do strefy OUTLET i …
„przygarnij niedoskonały kubek”
Akcja bardzo miło została przyjęta podczas targów Bakalie we Wrocławiu. Wiele osób biorąc kubek z koszyka mówiła: „no szczęściarzu, to masz już nowy dom”. Mamy nadzieję, że i tym razem, wersja wirtualna zostanie miło przez Was odebrana.
- każdy kubek w strefie OUTLET jest wyjątkowy
- wady mają charakter wizualny, nieużytkowy
- jego wada(y) zostały dokładnie opisane i sfotografowane
- każdy różni się ceną, w zależności od rodzaju/ilości wady
- mimo wad, kubki spokojnie nadają się do pełnego użytkowania: picia napojów gorących i zimnych oraz mycia w zmywarce. Sama przetestowałam, bo korzystam.
Trzymam kciuki za domki, aby odnalazły swój nowy dom, a Wam dziękuję i pamiętajcie: nie bój cie się, próbujcie, uczcie się na błędach, bo …
Jeśli czegoś nie spróbujesz… nie będziesz wiedzieć jak to smakuje.
Wasza, Ola